Nielegalne adopcje

Zawsze z dużym niesmakiem czytałam o dozwolonym w wielu – niby cywilizowanych – krajach handlu organami czy dziećmi. Chodzi mi o wszelkie sprzedaże nerek czy innych organów, których można się pozbyć, za kasę i o rodzenie dzieci za kasę. Czyli de facto o sprzedaż noworodków. Oczywiście można to uzasadniać trudną sytuacją finansową matki i trudną sytuacją rodzinną (niemożnością posiadania dzieci), albo zawodową (takie „nie mogę sobie pozwolić na ciążę”), albo pewnym skrzywieniem psychicznym (nie mogę przytyć) finansującej rodziny, ale jak wymażemy te wszystkie uzasadnienia i gładkie słówka, to pozostaje nam czysty handel ludźmi, transakcja sprzedaję – kupuję.

Myślałam, że u nas takie rzeczy się nie zdarzają. Dopiero dziś zostałam uświadomiona, że jest to zjawisko bardzo częste i bardzo dochodowe. I że dopiero teraz posłowie – tym razem zgodnie – przegłosowali zmiany w kodeksie karnym pozwalające na ukaranie obu stron transakcji. Całe szczęście, że przynajmniej ta kwestia nie budzi wątpliwości i sporów.

Po wprowadzeniu zmian „obie strony transakcji” oraz osoby, które o niej wiedziały, będą mogły zmienić miejsce zamieszkania na więzienie nawet na 5 lat. Tylko kto się w tym czasie będzie dzieckiem zajmował?