Trzeba wysłać kartki świąteczne

Właśnie do mnie dotarło, że najwyższy czas wysłać kartki świąteczne, jeśli mają dojść przed Wigilią. Teoretycznie to jeszcze dwa tygodnie, a w praktyce obserwując po jakim czasie dochodzą do mnie ostatnio zamówione przesyłki świąteczne, trzeba by wziąć duuuuży zapas na obsuwy poczty. W dodatku trzeba je jeszcze kupić, ewentualnie zrobić. Daję sobie więc czas do piątku na załatwienie tej sprawy. Załóżmy, że nie będzie za późno.

Narzekania

Nie jest żadną nowością, że Polscy uwielbiają narzekać. Dziś Polska jest podzielona w swoich narzekaniach, na dwie części: część zaśnieżoną i niezaśnieżoną. W części zaśnieżonej – ludzie narzekają na śnieg, zimno, problemy z komunikacją (o rany! śnieg w grudniu! w naszym kraju! niesamowite, niespotykane! przecież ja nie mam butów na taką pogodę!), itd, itd. W części niezaśnieżonej narzekają na chlapę, błoto, deszcz, szarugę – pogodę charakterystyczną dla późnego listopada, który de facto niedawno się skończył. Moknięcie i chodzenie po błocie nie należy do przyjemności, ale cóż zrobić. Żyjemy w kraju, w którym istnieją 4 pory roku. I tak w sumie tego moknięcia niewiele. Cały dzień spędzamy w ciepłych, dobrze oświetlonych pomieszczeniach – w pracy i w domu. Jeśli mało nam kolorów, możemy wybrać się na „spacer” do galerii. Do pracy zwykle jeździmy samochodami – nasz kontakt z pogodą na zewnątrz jest więc ograniczony do przejścia z domu do garażu i z parkingu do pracy. Jeśli nawet dojeżdżamy komunikacją miejską, jest ona na tyle rozbudowana i częsta, że również nie spędzamy na zewnątrz mega długiego czasu. Biorąc pod uwagę styl życia i grudnie sprzed 30, 40, 50 ….itd. lat, co w ujęciu historycznym jest bardzo krótkim okresem czasu, mamy teraz wręcz cudownie, ale za to narzekamy znacznie więcej na pogodę niż wtedy. Zdaje się, że dopadło nas straszne „wygodnictwo”…

Takie tam z ostatnich dni

No to Andrzejki już za nami. Była domówka, w miłym towarzystwie, więc udało się doskonale spędzić czas nie nadszarpując finansów przed grudniowymi wydatkami.

Do szaliczka, którego zdjęcie zamieściłam poniżej, dorobiłam czapkę, a teraz biorę się za ozdoby choinkowe, bo w zeszłym roku moja choinka nie była na tyle ozdobiona, na ile bym sobie życzyła. Miałam dokupić bombki, ale wpadłam na pomysł samodzielnego zrobienia „poduszeczkowych” ozdób. A jeśli nie wyjdą, to jeszcze będę miała czas coś zakupić.

Pojutrze Mikołajki. Muszę jeszcze trochę słodyczy dokupić do paczek i wszystko ładnie zapakować.

Co poza tym? Hmm… no nie wiem. Po staremu. Przydałoby się trochę śniegu, żeby przykrył szarość na dworze. Mrozik jest, więc miałby szanse ciut dłużej poleżeć. Dzieciaki by się ucieszyły…