1 września

1 września i po wakacjach… No chyba, że jest się studentem to jeszcze miesiąc odpoczynku. Pod warunkiem oczywiście, że nie ma się jakiejś poprawki 🙂

Od jutra wszystko wróci do normy i do normalności. Miło sobie odpocząć latem, ale coraz bardziej doceniam tę normalność. Co prawda znowu trzeba będzie się rano użerać z dzieckiem, żeby wstało, zwłaszcza teraz – po wakacjach – trudno się będzie przestawić, ale mam już szczerze dość tej szarpaniny o siedzenie przed komputerem. Bo poza wyjazdami było tak: wstawał skoro świt po południu, szybkie mycie, śniadanko i sieciówka z kolegami + krocie wydane na pays of card’y. Przychodzę z pracy: „jadłeś obiad?”. „Nie miałem czasu.” Really? A później ciągłe próby wygonienia go na dwór i odpędzenia od kompa. Masakra. Aż chciałoby się krzyknąć: niech żyje szkoła! A po lekcjach będzie zasuwał na basen albo karate – w zależności od tego, którego dnia. Nie ma wychowywania kanapowco – komputerowca, nie zaradnego życiowo histeryka przywiązanego do gier i FB. Brr. 

Wczoraj wkurzywszy się, że przez dwa miesiące nie znalazł czasu na zrobienie porządku w rzeczach szkolnych i zarchiwizowanie zeszytów z zeszłego roku (książki musieli oddać, więc chociaż zeszyty trzeba przechować do egzaminów), wywaliłam wszystko z szafki i biurka, i kazałam zrobić z tym porządek. Boże, a takie to niedawno było poukładane dziecko. Nie poszedł spać dopóki nie miał wszystkich lekcji odrobionych porządnie i nie był spakowany i przygotowany na następny dzień. A od roku trzeba wszystkiego dopilnowywać jakbyśmy wrócili do najmłodszych klas podstawówki, tylko że wtedy szkolne obowiązki były nowością, a teraz… Nastolatek. Całe szczęście, że chociaż dba o higienę i swój wygląd. Wczoraj nawet zostałam poproszona wieczorem o przycięcie mu włosów (z usług fryzjerów jest niezadowolony, bo za krótko przycinają 😉 a matkę można kontrolować). Na szczęście zaopatrzyłam się swego czasu w profesjonalne (choć bez przesady) nożyczki fryzjerskie i już dawno wydatek się zwrócił, a poza tym fajnie nimi się ścina.

Dziś mam wolne. Uniknęłam korków związanych z wyjazdami rozhisteryzowanych rodziców do szkół. Słowo daję – mam dziecko w gimnazjum, a mimo tego niektórzy rodzice jeżdżą jeszcze z dziećmi do szkoły na rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego. Miny tych dzieci i ich unikanie, nawet wzrokiem, spotkania z rodzicielami w obecności rówieśników – bezcenne. „Zapomniał wół…”

Jesień, albo prawie jesień. Zależy jak na to patrzeć. I znów kusi mnie blond wpadający w jasnorudy, choć wiem, że jak się skuszę, to po pocieszeniu się nowością będę później żałować, że trudno się go pozbyć…

Jak co roku miałabym ochotę dziś na jakiś dobry film wojenny. Ale jak co roku – pewnie wybór będzie marny.

A niedługo miną 3 lata odkąd prowadzę bloga…